czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 13

                                                               *Oczami Zayn'a*
Byłem cały roztrzęsiony po telefonie od doktorka. Czemu Harry miał ZNÓW wypadek? Może chciał przeze mnie popełnić samobójstwo? Bardzo możliwe... Rozmyślałem tak pół godziny i nagle przypomniałem sobie, że moje zaprzęgnięte koźlaki już na mnie czekają. Zarzuciłem szybko slipy, dzwony, jakiś stary golf  i beret i wsiadłem na największą kozę. Odjechaliśmy. Nie wiedziałem co spotka mnie w szpitalu, nie wiedziałem jak czuje się Harry, nie wiedziałem czy on żyje, ale aby nie mieć kolejnego wypadku wyrzuciłem wszystkie myśli z głowy i skupiłem się na dróżce. Kozy biegły dziś dość wolno, bo zapomniałem ich nakarmić i napoić, dlatego po przebytych kilku kilometrach zawróciłem, odstawiłem kozy do zagrody i pobiegłem. Po przebiegnięciu 3 kilometrów, zorientowałem się, że biegnę w złą stronę. Kolejny raz zawróciłem, ale byłem tak zmęczony, że postanowiłem wziąć rower. Kiedy byłem już w ponad połowie drogi pękła mi opona. Nie zostawię przecież na środku jezdni rowerka, więc znów musiałem wrócić się do domu, aby go odnieść. Byłem tak zmęczony, że wszedłem do domu usiadłem na fotelu i uznałem, że pojadę tam jutro. Nagle zadzwonił telefon domowy. Odebrałem go i usłyszałem głos doktorka. 
- Gdzie jesteś chłopaczku?
- Już prawie pod szpitalem
- Pośpiesz się, Harry umiera z nudów
- Jestem już przy drzwiach, ogarnij się idioto
- Nie nazywaj mnie tak, bo wywalę twojego chłoptasia ze szpitala
- Sorry ziom - rozłączyłem się i tym razem poszedłem pieszo - tym razem w dobrą stronę.
Po kilku godzinach byłem w szpitalu, od razu pobiegłem na dobrze znane mi piętro. Zatrzymał mnie doktor 
- Czemu tak długo cię nie było?
- Ummm... Drzwi się zacięły.
-No dobra, ale teraz już chodź
Szliśmy na inne piętro, tym razem kurczak jest gdzie indziej. Weszliśmy do jego pokoju, ale w środku nikogo nie było.
-Gdzie on jest?! Gdzie jest Harry? Ty wieśniaku co z nim zrobiłeś?! Przestałem cię przezywać, ale ty i tak go wyrzuciłeś- nie mogłem się opanować, byłem zły na doktorka za to co zrobił- A tak w ogóle to czemu już nie wieśniaczysz? 
- Znowu mnie przezywasz! Nic mu nie zrobiłem, może uciekł, przecież ma doświadczenie. A nie wieśniacze już dlatego, że żona mi nie pozwala. Zagroziła, że wyrzuci mnie z domu.
- Pójdę do domu, może zrobił mi niespodziankę, Do zobaczonka doktorze
- Pa Zayn
-Ej, doktorku  jak masz na imię?
-Waldek
-No to w takim razie pa Waldek
Wyszedłem ze szpitala i skierowałem się w stronę domu. Patrzyłem na krajobraz otaczającej mnie wsi i zobaczyłem dziwne światło nad lasem. Zaciekawiło mnie to i postanowiłem tam pójść, może spotka mnie tam jakaś cool przygoda. Olać Harry'ego skoro uciekł to niech sobie siedzi sam.