piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 10

                                                                "Oczami Harry'ego"
Ok, ja żem nie matka, ty żeś nie ojciec i my żeśmy nie rodzice. To koniec, no ale zawsze coś się kończy - nawet żywot bobasów-drożdżaków. Nie jest mi smutno. Jestem szczęśliwy, że ten czas nadszedł teraz, a nie kiedy będziemy np. na wycieczce.  Wgłębi serca czuje, że pozbyłem się zbędnego ciężaru, nie bgyłem gotowy aby być matką, wydaje mi się, że Zayn też nie był gotów. Jesteśmy w drodze do domu po łopatę, zakopiemy go z  godnością. Chwyciłem narzędzie i wybiegłem z domu szczerząc się jak Claus kiedy wspominam mu o strusiach - jego śledzikach. Złapałem moją maryśkę ( jeśli wiecie co mam na myśli hehe), Maryśka - czyli Zayn, Chłopak uśmiechnął się drwiąco, nie wiedziałem dlaczego. Przytuliłem go i wwąchałem się w jego włosy.
- Pachną świeżą cebulką, mniammm hehe
- Nomm hehe, dopiero co wyprane
- Hahshshhahahahahahhahahahahahahahahhahahahahahah
- Co się cieszysz zboczuszku?
- Ja kopię ty zasypujesz ?
- Ale co ?
- No grób
- A hehe. Jasne, ja jestem za ;)
Na cmentarz mamy jakieś 3 min na nogach, ale nie chce nam się iść więc pojedziemy brum-brumkiem . Musimy znaleźć jakieś miejsce do pochówku . Chodziliśmy kilka godzin , aż w końcu znaleźliśmy wspaniałe miejsce . Było to w mrocznej części cmentarza do której nikt nie chodził , każdy się bał . Zaczęliśmy kopać ogromny dół w ziemi , gdy był wystarczająco duży wzięliśmy worek foliowy w który wsadziliśmy drożdżo - bobasa i wrzuciliśmy do ziemi . Przysypywaliśmy go ziemią gdy zauważyliśmy , że jesteśmy obserwowani . Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Claus'a i naszego wrednego sąsiada Louis'a.
- Ammm wtf?
- No co ? Zero krępacji, kontynuujcie, a my pstrykniemy wam kilka zdjęć - w tedy zauważyliśmy, że trzymaja się na ręce
- Wy to jesteście parą ?
- Nie twa sprawa chłopcze.
- Ok wy też się nie krępujcie, my już zmykamy to nara - ucałowałem chłopaków w poliki i Zayn'em wyszlismy z umarliska.

\

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 9

                                                                   "Oczami Zayn'a"
Już mieliśmy wychodzić z porodówki, ale zatrzymał nas lekarz, który odbierał poród.
- Yj, chłopczyny! A tyn dzidek to ni prawdziwy! bydziecie musieli go tu łoddać i do kosza wrzucić, przyproszom.
- Noł łej! Bobas zostaje z jego rodzinką i będzie najszczęśliwszym świntuszkiem na świecie, mimo, że jego rodzice nie są normalni! - krzyknął zdesperowany Harry, na co tylko przygryzłem wargę miałcząc potajemnie.
- Oł je bejbe! Dajesz czadu !!! Nie pozwól mu odebrać owocu naszej miłości.
- Róbta co chceta ja ide do mojej żoneczki zrobić jej dzidka.
- Pa!
- Papapapapapappapap
- Joł
- Siemka
- Hejka naklejka
- Hejos
- Żegnos
- Dobra ej skończ, bo wyjdę z siebie
- Ok
Stwierdziłem , że pierwszym posiłkiem jaki zje moje dziecko będzie Happy Meal .
- Kogucie jedziemy do maka
- Och tak dawno tam nie byłem , pospieszmy się chce frytosy - powiedział podekscytowany Harry
Jakie szczęście , że te babki zatankowały nam samochód . Gdy byliśmy na miejscu wszyscy krzywo na nas patrzyli , no nic na 100 % zazdroszczą nam urody ,  zamówiliśmy żarcie .
Jedliśmy i dziecku spadła frytka na ziemię , pracownica ostro się wkurzyła i kazała nam wszystko posprzątać. Nie zgodziliśmy się , więc kazała nam  natychmiast wyjść . Zabraliśmy jadło i wyszliśmy z honorem . Wsiedliśmy do naszego traktora i odjechaliśmy spod maka. Mieliśmy zamiar pojechać prosto do domu. Po drodze stała się nieoczekiwana, okropna, straszna, najgorsza na świecie  tragedia. Dopiero co cieszyliśmy się z bycia rodzicielami, a już nimi nie jesteśmy. Podczas brumkania do chałupki nasz bobasek wypadł zza drzwi, bo nie domknął drzwi. No cóż, nie ma jeszcze sprawnych rączek, ale dlaczego to ja mam o wszystkim myśleć ?!

                                                              "Oczami Harry'ego"

NNNNiiiiieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Moja kruszyna !! Moje rodzone dziecko, wydalone dupą, mieszkające w mojej rodni nie żyje. Koła auta roztrzaskały go na malutkie kawałeczki.
                               

                                                           "Oczami drożdża-bobaska"


Ostatnią rzeczą, którą ujrzałem to gruby palec u nogi mojej matki Harry'ego, która trzymała stopę w sandale na pedale gazu. Później nastąpiła nieprzerwanie długa ciemność - skonałem.






                                              ---------------------------------------
NO TO TYLE ;)) KOLEJNY ROZDZIAŁ JEST JUŻ NAPISANY - POJAWI SIĘ ZA TYDZIEŃ, CHYBA, ŻE CHCECIE SZYBCIEJ, TO PISZCIE W KOM !!!