sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 16

                                                                 "Oczami Zayn'a"
Nadeszła ta chwila. Harry i ja musimy porozmawiać. Muszę mu powiedzieć o moich uczuciach do Any. Nie wiem jak zareaguje, ale oby przez zawał po raz 328579857348543986 nie trafił do szpitala.
- Harry, pasztecie, ja.... nie darzę tylko ciebie uczuciami
- Tak wiem, kochasz jeszcze kozy, oczywiste lol
- Miałem na myśli Anę.. - Harry opadł na podłogę. Czekałem aż coś odpowie, ale gówniarz chyba postanowił rzeczywiście zemdleć, Czyli kierunek szpital... Powinniśmy dostać kartę stałego klienta -,- Otuliłem Hazzusia kocykiem, zaprzęgłem kozę i usadowiłem go na jej grzbiecie, Ale mój kurczaczek niedawno przytył i koza opadła na ziemię. Jej nogi rozjechały się na boki. Wziąłem więc zimowe sanki i wiozłem go po betonie.


                                                           "Oczami Cierpisława"
Biegłem po Gryzulę ile sił w nogach. Po drodze wywaliłem się kilka razy i to jest powód dla którego waliłem gównem.. Ludzie zbierajcie po sobie krowie placki.Widziałem już moją kózkę niestety nie śmiała się na mój widok jak zawsze. Była wściekła i bałem się do niej podejść. Zacząłem ją rozwiązywać a ona zaczęła się szarpać. No nic, kiedyś po nią wrócę, tylko z lekiem uspokajającym. Zacząłem uciekać, jednak Gryzula urwała się ze sznurka i biegła prosto na mnie. Kilka sekund później odgryzła mi głowę...


                                                                "Oczami Gryzuli"
Zabiłam Cierpka. Wszędzie była krew. Chyba wiem co będę dziś robiła, będę się w tym tarzać. Po kilku minutach byłam całą czerwona, utaplana w krwi mojej ofiary.



                                                                "Oczami Harrego"
Obudziłem się na sankach. czyżbym przespał pół roku? Nagle ujrzałem Zayn'a.
- Kochanie?
- Harry?!?!!? Ty nie masz zawału!!!!!! Jednak nie jedziesz do szpitala. Nie obchodzi mnie jak się czujesz. Musimy porozmawiać.
Zayn usiadł obok mnie na sankach.
- Zayn. czy ty naprawdę czujesz coś do Any?
- NIE, PRIMA APRILIS!!!!!!

                             -------------------------------------------------------------------
Dzięki za komentarze nasze kochane kózki <3

wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 15

  "Oczmi Przachodnia"
Szedłem sobie z koszykiem pozbierać maliny. Wziąłem ze sobą moją kozę - Gryzulę, którą dostałem na urodziny od mojego brata chrzestnego Zayn'a. Spacerowaliśmy w poszukiwaniu owoców, gdy nagle ujrzałem Harry'ego który krzyczał coś przez okno różowego domku. Harry'ego zna już cała rodzina, bo rozmawialiśmy kiedyś z nim razem na skaypie. Polubiłem typa, więc to fajnie zobaczyć go na żywo. Postanowiłem się przywitać.
- Hej!! Harry!!! To ja! Cierpisław!!
- Nie przeszkadzaj mi stary!! Nie widzisz, że jestem zajęty? Właśnie przyłapałem mojego chłopaka na zdradzie?
- Zayn'a?
- Zayn'a.
- O lol, ide do niego
Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Pobiegłem do domku, ale zanim wszedłem do środka, przywiązałem Gryzulę do drzewa. Otworzyłem drzwi i zacząłem krzyczeć:
- Zayn? Chodź!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"Oczmi Zayn'a
Zobaczyłem Cierpka. Dawno kuzyna nie widziałem, więc zrezygnowałem ze wszystkiego i poszedłem się przywiać.
- Sorry Ana, ale to tyle na razie. Jeśli mnie chcesz, to musisz poczekać.
- Ale Zayn...
- Nara gitara, Ej Cierpek! Chodź z nami na obiad. Mam jeszcze gołąbki, nie zamroziłem ich, ale może po dwóch tygodniach nic im nie jest.
- Ooo pewka, od dwóch dni nic nie jadłem.
- Zayn, jak przyjdziemy do domu, to wszystko mi wyjaśnij- powiedział Harry
- Czemu nie teraz?
- Nie lubię się kłócić na świeżym powietrzu, myślałem, że wiesz.
- No ok
- Oglądaliście "Rolnik szuka żony" w tym tygodniu? Ten odcinek był meegaaa, świetnie się bawiłem.
- Nie miałem czasu, bo ten powalony indyk oczywiście był w szpitalu!
- Co? wolałbyś oglądać rolnika, zamiast mnie odwiedzić?!- Krzyknął Harry
- Skończ temat Harry! Miałeś rację, porozmawiamy dopiero w domu.
Przyszliśmy do domu i Cierpisław od razu rzucił się na lodówkę, nawet nie zapytał o zgodę, Wyżarł nam 2 słoiki ogórków kiszonych i odpadki dla kóz, a wszystko popił sodą oczyszczoną,
                                                                  "Oczmi Cierpisława"
O w mordę jeża! Zapomniałem o mojej Gryzuli,
- Ej chłopaki, pogadajcie sobie, a ja zaraz wrócę, pójdę tylko po Gryzulę.
- Ok



 

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 14

                                                               "Oczami Harry'ego"
Podróż tym małym autem ciągnęła się w nieskończoność... Postanowiłem, że utnę sobie drzemkę,, czemu nie? Nie wiem ile minęło czasu, ale kiedy się obudziłem świeciło słońce, a ja leżałem na wodnym, czerwonym łóżku z futrzanymi, różowymi kajdanami na nogach. Heh, byłem przymocowany do wyrka- mi pasi. Chyba zostałem porwany, ale się cieszę ;) Wiecie czemu? Bo było to na mojej liście "100 rzeczy które chcę zrobić przed zostaniem nieboszczykiem". Nie mam pojęcia która jest godzina, ale mam straszną ochotę na pyszniutki pasztet z indyka. Zayn robi taki w każdą niedzielę na śniadanko i razem obserwujmy jak zabija bezbronne indyki. Kocham to robić i mam nadzieję, że kiedyś też uda mi się jednego zabić. Nagle usłyszałem dźwięk trąbki i ujrzałem wchodzącą do pokoju i grającą wojskową muzykę babę, która mnie ukradła.
-Dzień dobry panie Haroldzie- przywitała się ze mną
- No hej, masz syna?
- Po co ci to wiedzieć?
- W sumie nie wiem, nigdy nie umiałem rozpoczynać rozmowy heh
- Pora się nauczyć, bo wiele godzin życia ci nie zostało hihi
- Chcesz mnie uśmiercić?
- Ja nie, ale za to moja córcia ma za co sie odegrać. Tak się składa, że jestem rodzicielką byłej dziuni Zayna... Ale piernik jeden zamienił moją Anę w koźlaka-bydlaka!
- Ammmm WTF?
- Nie wiedziałeś, że twój kochaś jest czarodziejem i że miał dziewczynę, którą przez przypadek zmienił?
- Hehe chyba jest kiepskim czarodziejem. A tak wgl to wyjdź
- Czemu?
- Bo chce uciec, ale ty nie możesz o tym wiedzieć hah
- Ty idioto! Właśnie mi o tym powiedzialeś
- Yyyy, zapomnij o tym
- Ok
Babulka wyszla, a ja zostalem sam. Hmm, to 2 pietro. Może wyskoczę, najwyżej się caly połamię, hehe. Doktorek może by sie ucieszył. Juz chciałem skoczyć, gdy zauważylem drabinę. Jaka tępa marchewa, myślała, że nie zauważę.


                                                             "Oczami Zayn'a"
Obudziły mnie promyki słońca. Otworzyłem oczy i ujrzałem ściółkę. No wiecie, pełno robali, gówien i liście - no niech będzie - pomyślałem, lepsze to niż łóżko wodne. Nienawidzę ich. Wokół mnie znajdowały się masowe ilości drzew. Chyba jestem w lesie. No raczej nie na pustyni hehe. A tak wgl, to co ja tu robię? Aha, szedłem gdzieś w stronę światełka ale nwm czm teraz jestem tutaj i dlaczego jest poranek. Chyba będę wracał do do... OOO!! DOM!! TAM JEST OPUSZCZONY DOM! BIEGNIEM TAM! Jak pomyślałem tak zrobiłem. Dom był różowy i przypominał taki dla lalek barbie. Gdy otoworzyłem drzwi ujrzałem ją. Ana siedziała na fotelu rozkoszując się ślimakami w czekoladzie mlecznej (firma Milka- ogólnie polecam są dobre ;) czasem jem jak nie ma nic innego)
- Ana?!?!?!?!?!?!?!?!??!!?
Na mój widok, wypadł jej ślimak z buzi. Kurde, takie pyszności zmarnowane.
-Zayn? Nie cieszysz się na mój widok? podejdź i daj buzi.
-Chwila, wpierw zjem tego ślimaka co ci wypadł.
Pobiegłem po niego i zacząłem się rozkoszować Następnie pocałowałem Anę namiętnie, W jednej chwili przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone razem. Już wiem, dlaczego tak bardzo ją kocham. Kurka, co zrobić z moją inną miłością.
-Yyyyyyyy WTF?! Co tu się dzieję? - Krzyknął Harry przez okno.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 13

                                                               *Oczami Zayn'a*
Byłem cały roztrzęsiony po telefonie od doktorka. Czemu Harry miał ZNÓW wypadek? Może chciał przeze mnie popełnić samobójstwo? Bardzo możliwe... Rozmyślałem tak pół godziny i nagle przypomniałem sobie, że moje zaprzęgnięte koźlaki już na mnie czekają. Zarzuciłem szybko slipy, dzwony, jakiś stary golf  i beret i wsiadłem na największą kozę. Odjechaliśmy. Nie wiedziałem co spotka mnie w szpitalu, nie wiedziałem jak czuje się Harry, nie wiedziałem czy on żyje, ale aby nie mieć kolejnego wypadku wyrzuciłem wszystkie myśli z głowy i skupiłem się na dróżce. Kozy biegły dziś dość wolno, bo zapomniałem ich nakarmić i napoić, dlatego po przebytych kilku kilometrach zawróciłem, odstawiłem kozy do zagrody i pobiegłem. Po przebiegnięciu 3 kilometrów, zorientowałem się, że biegnę w złą stronę. Kolejny raz zawróciłem, ale byłem tak zmęczony, że postanowiłem wziąć rower. Kiedy byłem już w ponad połowie drogi pękła mi opona. Nie zostawię przecież na środku jezdni rowerka, więc znów musiałem wrócić się do domu, aby go odnieść. Byłem tak zmęczony, że wszedłem do domu usiadłem na fotelu i uznałem, że pojadę tam jutro. Nagle zadzwonił telefon domowy. Odebrałem go i usłyszałem głos doktorka. 
- Gdzie jesteś chłopaczku?
- Już prawie pod szpitalem
- Pośpiesz się, Harry umiera z nudów
- Jestem już przy drzwiach, ogarnij się idioto
- Nie nazywaj mnie tak, bo wywalę twojego chłoptasia ze szpitala
- Sorry ziom - rozłączyłem się i tym razem poszedłem pieszo - tym razem w dobrą stronę.
Po kilku godzinach byłem w szpitalu, od razu pobiegłem na dobrze znane mi piętro. Zatrzymał mnie doktor 
- Czemu tak długo cię nie było?
- Ummm... Drzwi się zacięły.
-No dobra, ale teraz już chodź
Szliśmy na inne piętro, tym razem kurczak jest gdzie indziej. Weszliśmy do jego pokoju, ale w środku nikogo nie było.
-Gdzie on jest?! Gdzie jest Harry? Ty wieśniaku co z nim zrobiłeś?! Przestałem cię przezywać, ale ty i tak go wyrzuciłeś- nie mogłem się opanować, byłem zły na doktorka za to co zrobił- A tak w ogóle to czemu już nie wieśniaczysz? 
- Znowu mnie przezywasz! Nic mu nie zrobiłem, może uciekł, przecież ma doświadczenie. A nie wieśniacze już dlatego, że żona mi nie pozwala. Zagroziła, że wyrzuci mnie z domu.
- Pójdę do domu, może zrobił mi niespodziankę, Do zobaczonka doktorze
- Pa Zayn
-Ej, doktorku  jak masz na imię?
-Waldek
-No to w takim razie pa Waldek
Wyszedłem ze szpitala i skierowałem się w stronę domu. Patrzyłem na krajobraz otaczającej mnie wsi i zobaczyłem dziwne światło nad lasem. Zaciekawiło mnie to i postanowiłem tam pójść, może spotka mnie tam jakaś cool przygoda. Olać Harry'ego skoro uciekł to niech sobie siedzi sam.


wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 12

                                                                *Oczami Zayn'a*

- Harry, ja... ja... ja jestem czaro... HODOWCĄ KÓZ!!
- Pyzo ty moja, wszyscy wiemy że jesteś hodowcą kóz, co ci się dzieje?
- No wiesz, zawsze wstydziłem się tego miana. Bycie hodowcą kóz oznacza że jesteś w pewnym sensie biedakiem, no a ty jesteś miliarderem, więc uznałem że może ci to przeszkadza...
- Oj tasiemcu ty, przecież wiesz że nie jesteś żadnym pasożytem, kupuję ci wszystko dlatego że chce, a nie dlatego że nie masz hajsu - PROSTE.
- Oj no wiem, no wiem ale hajs zawsze trzeba mieć. Może załatwisz mi jakąś prace rapera, hmm?
- Wiesz, że skończyłem z tą świńską robotą! Założymy sobie wspólne gospodarstwo i będziemy w TEN sposób bogaci! Nie musisz aż tak się poświęcać.
- Jesteś wredny
- A ty arogancki! Nie zachowuj się jak noworodek! Chcę dla ciebie dobrze ty gówniarzu!
- Wyjdź
- Nie
- Tak
- Ok!!!!!!! Wrócę za kilka dni i tak mam się spotkać z kilkoma znajomymi, jak wrócę na stole ma być indyk po turecku!
- Jedziesz mnie zdradzić, przyznaj się!
- Sam kazałeś mi się wynosić!
- No cóż, zmieniłem zdanie!
- Ale ja nie, dobranoc pantoflarzu!
- Dobranoc!! I wiesz co!?!?! Nie upiekę ci tego indyka!

                                                                *Oczami Harry'ego*
To co zrobił ten gnojek było bardzo niepoważne, jak tak w ogóle można? Sam zaczął kłótnie i jeszcze mnie wygnał. Niegrzeczny kocur!!!!
Jechałem moim samochodzikiem bardzo szybko i nie patrzyłem na drogę, No bo hello to jest wieś, na pewno nikogo nie przejadę. Myślałem o początkach mojej kariery i o moim przyjacielu Claus'ie. Szkoda że już się nie kolegujemy, miał fajne buty ale nie zdążyłem ich pożyczyć. Nagle na drodze pojawiła się najwspanialsza koza jaka kiedykolwiek widziałem. Miała piękne oczy, a jej sierść.... ach, wydawała się miękka jak pupa naszego zmarłego niemowlaka. Nie zdążyłem zahamować i ją przejechałem. Zaczęła zmieniać się w człowieka i uciekła do lasu. Straciłem przytomność.
Obudziłem się w świetle reflektorów, a nie to tylko lampy. Po chwili leżenia w samotności przyszedł lekarz.
-Panie Styles, ostatnio często się widujemy. Tym razem jest pan bardzo poobijany i ma pan wstrząs mózgu.- Powiedział doktor wieśniak.
-Również miło pana widzieć, poinformował pan Zayn'a o moim stanie?
-Tak, już zaprzągł kozy powiedział i wyszedł z pokoju.
Ciekawe czemu przestał wieśniaczyć - pomyślałem. Pewnie był na jakiejś terapii...
Leżałem sobie spokojnie i liczyłem zadrapania na rękach. Gdy byłem przy 48 ktoś zapukał do drzwi.
- Kotlecie!! To ty?! <3 - do pokoju weszła średniego wieku kobieta w czarnych rurkach i białej koszuli.
- Kim jesteś? - spytałem
- Kobietą
- Widzę. Ale chodzi mi o zawód laseczko.
- Jestem przewodniczącą zrzeszenia kobiet czuwających nad świeżymi matkami. Jak tam wasze maleństwo?
- Zdechło
- Co?
- No zdechło. Wypadło nam z auta i umarło. Ale spokojnie, pochowaliśmy je i teraz spoczywa w pokoju. Znaczy pod ziemią, nie w pokoju! A z resztą, rozumie pani co miałem na myśli... - nagle babka naskoczyła na mnie, zakneblowała mi usta, a ręce i nogi związała łańcuchami.
- Poniesiesz karę za śmierć maleństwa! Spróbuj pisnąć choćby jedno słówko a przysięgam ci że dostaniesz z bata w dupę!
Posłuchałem jej i z milczeniem dałem się ciągnąć ku wyjściu ewakuacyjnemu. Wsadziła mnie do auta i odjechaliśmy w głąb lasu.




środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 11

                                                            "Oczętami Claus'a"

Gdy szedłem sobie do domciu przypomniało mi się, że dzisiaj mam bawić mojego pra-pra-pra-pra dziadka, dlatego wstąpiłem do zabawkowego po jakieś fajne klocuszki. Wchodząc do sklepu zauważyłem, że wszystkie szafki pokryte są kozią wydzieliną, a za ladą stoi ruda, przeistoczona w kozie zwierze babka. Wystrachałem się nie na żarty, no ale chyba najwyższy czas dowiedzieć się o co kaman. Podszedłem do dziewuszki i grzecznie zapytałem :
- Ej, o co chodzi z tym dziwnym  koźlęcym  wystrojem ? Halloween jest za 3 lata.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
- Zadałem ci pytanie, więc masz odpowiedzieć!!! - krzyknąłem niegrzecznie.
Dalej nic nie mówiła, to se potruchtałem do wyjścia. Staruszek nie będzie zadowolony, no trudno :((
Była 15 ale byłem zmęczony, więc ubrałem ptasią piżamkę i poszedłem do wyrka. Nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o kozach. Gdy zasnąłem miałem sny, sny o kozach które wołały o pomoc. Jedna z nich wyglądała jak ta lasia ze sklepu. Prawie się zesrałem przez sen HEHE. Chciałem się obudzić, ale uznałem że pozostanie na jawie może wytłumaczyć dziwną sytuację ze świata zabawek. Zacząłem na paluszkach skradać się do skupiska mięsnej zwierzynki- chętnie bym schrupał, no ale muszę się opanować- bywa. Nagle jedna z nich zaczęła ryczeć na mnie jak oszalała więc wycofałem się z tego radykalnego pomysłu. Obudziłem się cały zalany potem.

                                                             ''Oczętami Zayn'a
Po tym co przeszedłem z Harrym ostatnio, zdecydowałem powiedzieć całą prawdę o sobie i moich czynach.
- PROSIACZKU ?
- Wolę gdy nazywasz mnie BAWOŁEM - Powiedział Harrrrry - mój chłopczyk
- Hazzusiu, musimy podyskutować o pewnej historyjce. Wyobraź sobie, że jest pani domu i żebrak no i oni się mocno kochają, ale nie sa razem bo przeszkodą jest ich stopień zamożności. Więc jeśli pomnożysz to przez 009420920 i dodasz 039430930%, a później podzielisz przez 0 do kwadratu i spojrzysz na równe boki wcześniej narysowanej figury geometrycznej, a następnie pomnożysz przez 1 to wyjdzie słowo MY. Czyli ja i ty. My jesteśmy jak ci ludzie, lecz nie dzieli nas stopień zamożności, ale pewien sekret, które właśnie mam zamiar ci zdradzić.
- Ten sekret jest aż tak duży ? Zaczynam sie bać i nie wiedziałem, że byłeś takim kujonkiem HEHE . OK Przejdźmy do interesów. Opowiedz mi co cię dręczy. - wycharczało pisklę
- Oj ty mój orzeszku laskowy, gdybyś tylko wiedział jak me serce jest ciężkie przez te ciążące na mnie sekrety. OK, muszę wrócić na ziemię i skończyć z językiem filozofa HEHE, oki mordeńko a więc jestem........ TO BE CONTINUED

                                           -----------------------------------------------------------
KOCHAMY WAS, ALE SERIO KOMENTUJCIE I OCENIAJCIE BO NI WIEMY CZY KTOSIK TO CZYTA CZY TEŻ NIE ;))))))))))))))))))))))))


piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 10

                                                                "Oczami Harry'ego"
Ok, ja żem nie matka, ty żeś nie ojciec i my żeśmy nie rodzice. To koniec, no ale zawsze coś się kończy - nawet żywot bobasów-drożdżaków. Nie jest mi smutno. Jestem szczęśliwy, że ten czas nadszedł teraz, a nie kiedy będziemy np. na wycieczce.  Wgłębi serca czuje, że pozbyłem się zbędnego ciężaru, nie bgyłem gotowy aby być matką, wydaje mi się, że Zayn też nie był gotów. Jesteśmy w drodze do domu po łopatę, zakopiemy go z  godnością. Chwyciłem narzędzie i wybiegłem z domu szczerząc się jak Claus kiedy wspominam mu o strusiach - jego śledzikach. Złapałem moją maryśkę ( jeśli wiecie co mam na myśli hehe), Maryśka - czyli Zayn, Chłopak uśmiechnął się drwiąco, nie wiedziałem dlaczego. Przytuliłem go i wwąchałem się w jego włosy.
- Pachną świeżą cebulką, mniammm hehe
- Nomm hehe, dopiero co wyprane
- Hahshshhahahahahahhahahahahahahahahhahahahahahah
- Co się cieszysz zboczuszku?
- Ja kopię ty zasypujesz ?
- Ale co ?
- No grób
- A hehe. Jasne, ja jestem za ;)
Na cmentarz mamy jakieś 3 min na nogach, ale nie chce nam się iść więc pojedziemy brum-brumkiem . Musimy znaleźć jakieś miejsce do pochówku . Chodziliśmy kilka godzin , aż w końcu znaleźliśmy wspaniałe miejsce . Było to w mrocznej części cmentarza do której nikt nie chodził , każdy się bał . Zaczęliśmy kopać ogromny dół w ziemi , gdy był wystarczająco duży wzięliśmy worek foliowy w który wsadziliśmy drożdżo - bobasa i wrzuciliśmy do ziemi . Przysypywaliśmy go ziemią gdy zauważyliśmy , że jesteśmy obserwowani . Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Claus'a i naszego wrednego sąsiada Louis'a.
- Ammm wtf?
- No co ? Zero krępacji, kontynuujcie, a my pstrykniemy wam kilka zdjęć - w tedy zauważyliśmy, że trzymaja się na ręce
- Wy to jesteście parą ?
- Nie twa sprawa chłopcze.
- Ok wy też się nie krępujcie, my już zmykamy to nara - ucałowałem chłopaków w poliki i Zayn'em wyszlismy z umarliska.

\